Logo Natek J. i jego mama

Logo Natek J. i jego mama

piątek, 6 czerwca 2014

Nereczko napraw się...

Kilka słów o tym co ostatnio siedzi w mojej głowie i czym się zamartwiam...

Jak już byłam w ciąży - jakoś na półmetku lekarza zaczeła niepokoić jedna nereczka Natusia, była mniejsza i nie pracowała prawidłowo, lekarz na usg widział jak mocz nie wypływa tak jak powinno być tylko cofa się z powrotem do nereczki...od razu zapewniał, że na pewno wszystko będzie dobrze, że to wszystko się jeszcze może zmienić i nie ma obaw do niepokoju i że wszystko okaże się dopiero jak maluszek się urodzi i że to w żaden sposób nie zagraża życiu dziecka. Oczywiście ani troszeczkę mnie to nie uspokajało, Dr. Google był nachodzony przeze mnie cały czas...ale i tak nie potrafił odpowiedzieć mi na  moje podstawowe pytanie- czy na pewno wszystko będzie dobrze? A jak nie- co wtedy? Miałam robione częściej badania - wszystko zawsze było idealnie oprócz tej nereczki...najgorsza ta niepewność.

22.03.2013 na świat przyszedł nasz skarb :) Najtrudniejszy a zarazem najpiękniejszy dzień :). Kilkunastogodzinny poród siłami natury był nie lada wyzwaniem ale dałam radę i jestem z siebie naprawdę dumna :). Ze względu na badania posiedzieliśmy w szpitalu cały tydzień, wszystko było zarówno dla Natanka jak i dla mnie - nowym innym światem. Liczył się tylko ON! Pobyt w szpitalu wspominam naprawdę miło- cała atmosfera, ludzie, personel... Nie raz łzy napływały mi do oczu jak czytałam różne historie związane z polskimi szpitalami i cieszę się ogromnie, że ominął mnie zaszczyt porodu w naszym kraju :/.

Badania jednak potwierdziły obawy ale dla jednoznacznej diagnozy musieliśmy wykonać dodatkowe badania, które zrobiliśmy jak Natanek miał 10 dni chociaż i tak był na nie za malutki. Rzadko zdarza się, żeby Natankowy tata płakał ale przy jednym z badań cystografii mikcyjnej nie dał rady- jest to rentgen z kontrastem...musieli bidulkowi włożyć rureczkę do siusiaczka żeby porobić dokładne zdjęcia. Wszystko się potwierdziło- Natanek ma refluks pęcherzowo-moczowodowy 5 stopnia (najgorszy), wodonercze, moczowód olbrzymi- wszystko tej jednej biednej nereczki ale dziękujemy Bogu, że druga nereczka jest zdrowa. Od pierwszych dni jest na antybiotyku, który zmniejsza ryzyko pojawienia się infekcji... każda infekcja mogłaby uszkodzić nerkę a więc to jest dla nas cały czas priorytetem- nie dopuścic do infekcji.

Nie wyobrażam sobie co czują rodzice naprawdę chorych dzieci, które każdego dnia zmagają się z chorobą i każdy kolejny dzień jest jedną wielką niewiadoomą...na prawdę z całego serca podziwiam tych ludzie, te dzieci i dlatego staram się od czasu do czasu wspierac takie rodziny.

Raz na dwa miesiące mamy z Natankiem wizyty w szpitalu i badania  a troszkę częściej oddajemy mocz do analizy czy żadna bakteria nas nie atakuje...za każdym razem przed każdymi wynikami stres jest ogromny, na szczęście wszystko zawsze było dobrze. Ale to wszystko wiąże się z większą dbałością- nie dopuszcać do przeziębienia, zmieniać pampera częściej, zero długich kąpieli i oczywiście zero jakiegokolwiek basenu oraz innych kąpielisk. Zawsze w szpitalu mówią, że jak Natanek będzie miał gorączkę powyżej 39 żeby przyjechać od razu do szpitala...nie muszę wspominać, że przez pierwsze trzy miesiące mierzyłam mu temperaturę za często :(.

Chwilę przed pierwszymi urodzinami Natanka mieliśmy znów większe badania i po konsultacji z profesorem z Linz mamy już od dwóch miesięcy zaplanowany termin operacji...operacja jest potrzebna, jest konieczna. Była opcja, że może będzie to taka mała operacja, natną po boku zrobią to i tamto i będzie po wszystkim ale jednak będzie operacja operacja niestety :(. Muszą otworzyć brzuszek, pęcherz moczowy...na samą myśl serce mi pęka ale staram się o tym jeszcze nie myśleć chociaż termin operacji zbliża się nieobłagalnie...Operację mamy w Linz- jakieś 500km od nas... 23 czerwca mamy byc już w szpitalu, najpierw badania, póżniej operacja...i właśnie mętlik jaki mam w głowie jest tym spowodowany, ostatnio za dużo się dzieje dookoła... Dlaczego takie małe dzieci muszą już tyle przeżywać, tyle się wycierpieć ? Natek jest już coraz większy i już przed samą wizytą u lekarza dostaje histerii i już coś podejrzewa... Natanek jest chłopcem bardzo żywym...te ADHD ma zapewne po tatusiu i jak se pomyślę o tych drenach w brzuszku, że ma bidulek leżeć - szczerze nie wyobrażam sobie tego!

Cały czas sobie powtarzam, że wszystko będzie dobrze, operacja się uda, że to wszystko jest dla dobra Natanka i że kiedyś całą rodzinką będziemy chodzić na basen i wyjeżdzać na wakacje nad morze...nie ma innej opcji.

Na zdjęciu kilkudniowy Natanuś ♥


9 komentarzy:

  1. Aż mam łzy w oczach.. Podziwiam Was i naprawdę z całego serca życzę dużo zdrówka i trzymam kciuki żeby wszystko potoczyło się pomyślnie - nie ma innej opcji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo :* Musi być dobrze, Natanek to silny chłopczyk! Ale im bliżej terminu tym większy stres :(

      Usuń
  2. Trzymam z całych sił za Natanka kciuki, musi być dobrze, innej opcji nie przyjmujemy. Dzielni jesteście, już tyle msc się z tym zmagacie, więc operacja napewno się uda.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo :*. Wszystko będzie dobrze i my innej opcji nie przyjmujemy. Jak Natanuś kiedyś będzie mógł się chlupać w morzu to wybierzemy się na wakacje nad Polskie morze i na pewno Was odwiedzimy :)

      Usuń
  3. Napewno wszystko będzie dobrze...musi być. 3mamy kciuki

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuje Wam w życiu bym nie przypuszczała, że Was Natanek boryka się z takim problemem. Zawsze taki uśmiechnięty na zdjęciach. Dużo sił i zdrówka dla Was. Będziemy trzymać kciuki by wszystko było dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo :*. A no tak niestety i te okropne choróbska atakują i dzieciaczki :(. Poza nereczką wszystko jest dobrze i cały czas miałam cichą nadzieję, że jednak operacja nie będzie konieczna ale jeśli to ma pomóc... Natanek to silny chłopczyk, wszystko musi być dobrze!

      Usuń
  5. Wszystko bd dobrze napewno ;) trzymajcie sie cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń