Logo Natek J. i jego mama

Logo Natek J. i jego mama

sobota, 6 września 2014

Sobotnia wycieczka bo poza domem jest mniej zmartwień :)

Wyczekiwany weekend, dwa dni spędzone jak co tydzień w trójkę...jednak humory nie takie...czasami zdarza mi się udawać, że naprawdę wszystko jest w porządku ale z drugiej strony po co? w jakim celu ? Życie jest jakie jest, każdy kolejny dzień przynosi nowe doświadczenia, nowe zdarzenia...a i czasami kolejne niechciane wiadomości :/. Taka właśnie wiadomość przyszła wczoraj...no ale nie ma co się martwić na zapas, choroby były, są i będą a my ludzie musimy z Nimi walczyć , chociaż tej walki bardzo się boimy. Nie chodzi tutaj o Natanka ale o najbliźszą rodzinkę...

Myślę ostatnio coraz częściej czy nie pojechać na troszkę z Natankiem do Polski, na 3-4 tygodnie...sama niewiem, może i dobrze by Nam zrobiła taka rozłąka, może zatęsknilibyśmy za sobą? Ale z drugiej strony wiem, że to nie jest rozwiązanie no i nie chciałabym, żeby Natek widział tylko tatę przez ten czas na skypie... :/. Mam właśnie takie chwile gdzie z chęcią spakowałabym się i już...każdy z Nas pewnie takie chwile ma. Natuś jest ostatnio bardzo aktywny, chce cały czas żeby było tak jak on chce i koniec. Bunt dwulatka na 100%- wszystko idealnie się zgadza. Wymuszanie, krzyki, płacz, histeria, skakanie i tupanie nóżkami- na zawołanie a gdy otrzyma to czego chce automatycznie uśmiech na twarzy. A gdy się nie awanturuje to tylko by rozrabiał i się wygłupiał...dosłownie KASKADER! Strach go zostawić na 5s bo nie wiadomo co mu do główki przyjdzie...skakanie z łóżka i nie tylko, stawanie na głowie, kręcenie się wkółko to u Nas norma. No i przychodzą schody bo najwzwyczajniej w świecie nie potrafimy się dogadać, a może robimy sobie na złość?- tylko czyim kosztem? Oczywiście to, że Natek taki jest to moja wina i już- no bo na kogoś trzeba zgonić... Bo ja mu za dużo pozwalam, bo ja go tak nauczyłam, bo to on przy mnie tak się zachowuje (jak mnie nie ma w pobliżu to aniołek)...i takie gadanie. Każda kolejna kłótnia ciągnie za sobą kolejną i tak to wygląda. Było trochę lepiej, rozmawialiśmy, stwierdziliśmy, ze ostatnio za dużo się działo, cały ten stres...no i rzeczywiście zaczeliśmy się dogadywać ale jednak co chwilę mamy odmienne zdanie. A Natankowy tata z charakteru straszny nerwus, ja też nie siedzę cicho i o.

No ale koniec narzekania :). Żeby trochę odreagować i wybyć z domku pojechaliśmy dzisiaj do Bregenzu nad jezioro Bodeńskie. Akurat dzisiaj była tam mała imprezka kulturowa...były stoiska z wielu Państw, gdzie można było kupić cos do picia i jedzonka charakterystyczne dla danych państw. Pojechaliśmy z myślą o pierożkach, bo wiedzieliśmy że będą jak co roku :). Stoisko Polskie oczywiście było zoorganizowane przez Polonię, która tutaj u Nas jest :). Kilka razy bylismy na takich spotkaniach organizowanych właśnie przez Polonię. 

Pierożki były pycha :D


Połaziliśmy troszkę nad jeziorkiem, zaliczyliśmy pobliskie place zabaw, spotkaliśmy się z rodzinką, która również tam przyjechała i tak popołudnie zleciało. Pogoda Nam dopisała bardzo- byłam przygotowana, że będzie ziiiiiimno, pozabierałam kurtki a tu taka niespodzianka :D. Popłudnie było bardzo ciepłe i słoneczne :). A jak tylko przyjechaliśmy do domku deszcz deszcz deszcz i burza! :P No ale mam nadzieję, że jutro słoneczko się do Nas również uśmiechnie :)

No i oczywiścia kilka zdjęć :)

To akurat w miejscu gdzie co roku organizowany jest Festspiele w Bregenz. Teatr na wodzie, coś cudownego <3. Co rok, lub co dwa lata jest coś zupełnie nowego. W tamtym roku i w tym smoki :).






Natanuś proszę stań na nóżki a Natanek co - w śmiech :D


Ale jednak stanął :)


Z Lisą  :) <3


Na placu zabaw <3















No i wygłupy z tatą- to co Natanek uwielbia :) 




Uciekanie jest nr 1 :D


Upadek w kwiatki baaaaardzo się spodobał :). Tylko był problem bo Nati chciał upadac cały czas a nie było to możliwe bo przy tym łamały się kwiatki :)



No i kwiatuszek dla mamy :)


To jeszcze nie koniec weekendu - na pocieszenie :)


2 komentarze:

  1. O buncie dwu latka coś wiem moja to czasami przechodzi samą siebie, ale wiem, że nie które dzieci gorzej to przechodzą niż moja i tym się pocieszam ;) He he to tak jak my, moja mama mówi, że Oliwka jest takim nerwusem jak my, no cóż... :) Wow teatr na wodzie :) Ale tam pięknie, zazdroszczę Wam takich wyjazdów, A my za to mamy jakieś koncerty pod blokiem, mała troszkę potańczyła, ale w domu za głośno te wszystkie nagłośnienia O_o w domu wszystko się trzęsie. A pierożki UWIELBIAM mogę je jeść na okrągło, a jeszcze jak mój mąż zrobi to już w ogóle mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wielokrotnie słyszałam, że jak mnie nie ma to Błażej jest grzeczny i tylko przy mnie wariacje i krzyki mu w głowie :/ Ma 4,5 roku i ten jego bunt powoli mu przechodzi, chodź czasem potrafi jeszcze pokazać rogi.

    OdpowiedzUsuń